Rozdział V
* Życie jest jedyną rzeczą, której już nigdy możemy nie
odzyskać, nawet jeśli nie wiadomo jak mocno byśmy chcieli.
Aparatura wydawała coraz to bardziej głośniejszy dźwięk. Do
tak małej powierzchni wbiegł lekarz oraz pielęgniarka, którzy nie mieli pojęcia
co się dzieje. Zaczęli spoglądać na przeróżne urządzenia, przeglądając
jednocześnie kartę pacjenta, w której były zawarte wszystkie moje dotychczasowe
wyniki.
- Na blog operacyjny – usłyszałam komendę od lekarza, nadal
stojąc jak zaczarowana. Miałam wrażenie, że to jakiś cholerny sen i zaraz się
obudzę, jednak szczypanie mojej posiniaczonej skóry nic nie zmieniało. Bacznie
obserwowałam jak wywożą moje tymczasowe łóżko razem ze mną. Pielęgniarka,
ubrana jak przystało w biały fartuch, poszła całkiem w innym kierunku niż reszta więc postanowiłam iść za nią. Chciałam sprawdzić
czy z Jackson wszystko w porządku, w końcu ostatnim razem ta mała istotka nie
wyglądała najlepiej. Kobieta udała się w to samo miejsce co ja, podeszła do znanej
mi dwójki, która cały czas czuwała na plastikowych krzesłach, nie przejmując
się zbytnio zmęczeniem czy też potrzebą snu, która na pewno dała już o sobie
znać.
-
Potrzebujemy krwi do operacji, niestety pacjentka ma bardzo rzadką grupę 0. Czy
któreś z państwa ma taką? – w jej głosie dało się wyczuć nadzieję, którą miałam
również ja. Zapanowała chwilowa cisza, by każde z nich mogło się zastanowić.
-
Niestety ja nie – powiedziała Lily, chowając twarz w dłoniach z jeszcze większej bezradności w tej sytuacji.
Jej głos był inny niż zawsze, nie dostrzegałam już w nim tej charakterystycznej
nutki entuzjazmu, została ona zastąpiona przez smutek.
-
A pan ? - tym razem zwróciła się do chłopaka.
-
Nie znam swojej grupy krwi – zdążył powiedzieć i już po chwili zniknął z moich
oczu wraz z pielęgniarką .
Usiadłam
na ziemi, patrząc na załamaną Lily, była taka blada. Gdybym tylko pomogła
powiedziałabym jej, żeby odpoczęła, niestety na nic moje słowa, skoro tylko ja
mogłam je usłyszeć. Próbowałam dowiedzieć się co myśli .. nic . Wielka pustka
przemawiała do mojego rozumu. Zdenerwowana spojrzała na bliznę, której tym
razem nie było.. Co jeśli nie odzyskam
moich zdolności? Co jeśli to koniec ? W końcu to cząstka mnie dzięki, której
jestem inna niż wszyscy. Miałam nadzieję, że kiedy wrócę do żywych wszystko
będzie jak dawniej .. jeśli w ogóle wrócę.
Usłyszałam
stukot wysokich obcasów, które coraz
bardziej się zbliżały, aż kobieta zatrzymała się przy Lil . Podniosłam głowę i
ujrzałam znaną mi twarz, która tym razem była cała zapłakana. Sophie zajęła
miejsce koło Lil, jednak ta nie była w stanie wypowiedzieć słów, które
opisywałby całe to wydarzenie. Z dali ujrzałam Mike, szedł dziwnie uradowany a
kiedy zobaczył moja rodzicielką, podszedł grzecznie witając się uściśnięciem
dłoni. Nie było to ich pierwsze spotkanie , chłopak zdążył już wiele razy
pojawić się w moim domu na rodzinnym objedzie czy też w innych okolicznościach.
-
Na szczęście mam tą samą grupę krwi co Avril, więc mogą już zacząć operację –
powiedział ucieszony faktem, że mógł pomóc.
Z
miejsca wstała dziewczyna, ze złością okładając go pięściami.
-
Dlaczego Ty a nie ja ?! To cholernie nie sprawiedliwe ! – krzyczała,
jednocześnie zanosząc się szlochem. Mike przytulił ją z całej siły, dzięki
czemu Lil rozluźniła pięści, odwzajemniając uścisk.
Zostawiłam
ich samych, udając się w kierunku sali operacyjnej. Pomieszczenie było
nieskazitelnie czyste, ludzie w turkusowych fartuchach, właśnie majstrowali
przy moich wnętrzach , czemu wolałam się dokładnie nie przyglądać. Rozglądając
się, ujrzałam w kącie postać od której biła oślepiająca jasność. Wyglądała na
dziewczynę mniej więcej w moim wieku.
Była piękna pod każdym względem, idealna uroda przypominająca nieziemską
istotę, której nie mogłam dorównać . Jej rozpuszczone, blond włosy opadały na
smukłe ramiona a w zielonych oczach można było dostrzec smutek.
-
Dlaczego mi się tak przyglądasz ? – spytała melodyjnym głosem.
Jej
pytanie było dla mnie zaskoczeniem, wcześniej żadna z osób nie mogła mnie
ujrzeć.
-
To Ty mnie widzisz ? – nie ukrywałam zaskoczenia wymawiając te słowa.
-
Owszem. Tylko ja Cię tu widzę i tylko ty
widzisz mnie .Jestem Nathalie, Twój anioł stróż, który właśnie czuwa by
operacja się udała .– posłała mi śnieżnobiały uśmiech, który spokojnie mógł
konkurować z nie jedną miss. Postanowiłam podejść bliżej do postaci i dopiero w
tym momencie ujrzałam parę, białych skrzydeł wystających z jej łopatek, które
wszystko wyjaśniały.
-
Czy ja z tego wyjdę ? Co będzie jeśli .. jeśli .. ja umrę ? Zapomną o mnie ?–
wypowiedziałam ostatnie
słowa ściszonym głosem, z obawy, że mogą się ziścić .
-
Chodź za mną, pokaże Ci – nadziemska istota wyciągnęła szczupłą rękę w moim
kierunku, rozkazując tym samym by za nią iść.
Przed
naszą dwójką ukazał się świetlisty tunel. Nathalie bez zastanowienia ruszyła w
jego głąb, lecz kiedy nadeszła kolej na mnie, obawiałam się dokąd może mnie
zaprowadzić, jednak miałam nadzieję, że była tym za kogo się podawała.
Wchodząc
do nieznanego mi przejścia znalazłam się w domu a dokładnie w moim pokoju. Stał
zupełnie opustoszały .. Wszystkie moje rzeczy zniknęły ze swoich
dotychczasowych miejsc. Podeszłam do okna i przejechałam palcem po zabrudzonej
szybie, nie dało się ukryć, że od dawna nikt tu nie zaglądał. Jedynie ściany
zostały tak jak je zapamiętałam. Zeszłam na dół po dobrze mi znanych, dębowych stopniach,
które skrzypiały niemiłosiernie.
W salonie zobaczyłam moją rodzicielkę, jednak
nie był to codzienny widok. Leżała nieprzytomna na sofie , a z kilometra dało wyczuć się ten
obrzydliwy odór alkoholu.
-
Nie Avril, nie rób tego. Zostań ze mną, błagam .. - majaczyła przez sen, przeplatając wypowiedzi
płaczem. Nie mogłam powstrzymać łez, gdy zobaczyłam do jakiego stanu się
doprowadziła. Upadłam na ziemię, prosząc
by otworzyła swoje powieki, kiedy w jednym momencie cały wcześniejszy obraz
zniknął.
Tym
razem już nie byłam w swoim domu ani żadnym innym. Ten charakterystyczny wygląd
i zapach świadczył o tym, że znalazłam się w szpitalu. Już myślałam, że mój
anioł stróż zabrał mnie tu z powrotem, jednak kiedy dostrzegłam osobę
spoczywającą na łózku, wiedziałam, że się myliłam. Moja mała, kochana Li tam
leżała. Nie wyglądała tak jak wcześniej, miałam wrażenie, że uciekło z niej
całe życie, które miała w sobie. Tusz, który zawsze idealnie spoczywał na jej
rzęsach, tym razem przesłaniał dawne rumieńce. Jej ręce były całe zabandażowane
a ja głupia nie domyślałam się prawdy. Po chwili poczułam czyjś dotyk na mym ramieniu,
odwróciłam się i zobaczyłam oślepiający promień światła.
-
Nie mogła sobie sama poradzić, znalazła ukojenie w narkotykach, które z czasem nie
wystarczyły. Sięgnęła po żyletki ... – Nathalie wyjaśniała to tak spokojnie,
kiedy każde jej słowo trafiało do mej pamięci, zadając tym samym wielokrotny
ból. W tym momencie moje serce rozsypało się na milion małych kawałeczków,
kujących mnie od wewnątrz. Anioł widząc co się dzieje pośpiesznie zabrał mnie
dalej.
-
To już ostatnie miejsce. Od Twojej śmierci minęło pięć lat, jednak dzień w
dzień można go tutaj znaleźć– wypowiedziała pokazując skądś mi znany skrawek
ziemi.
Z
daleka poznałam ostatnia postać, był nią nie kto inny, tylko Mike. Wyglądał
inaczej, zdecydowanie urósł i zmężniał. Siedział na wielkim cmentarzu, na którym nie mogłam
dostrzec nikogo prócz chłopaka. Kąciki moich ust, mimowolnie ruszyły ku górze
gdy zobaczyły jego twarz. Wpatrywałam się w nią, jakbym chciała zapamiętać
każdy, najdrobniejszy jej szczegół. Ukucnęłam naprzeciwko niego, w sposób czego
nasze spojrzenia w pewien sposób się spotkały. Jednak jego wzrok był pusty, w
oczach nie mogłam zauważyć niczego prócz bólu i cierpienia. Sine wory pod
oczami, wskazywało na wiele nieprzespanych nocy. Uporczywie wpatrywał się jeden
punkt, nie spuszczając z niego wzroku. Obróciłam się by się co tak pochłania
całą Jego uwagę i wtedy ujrzałam napis, o którym nawet wcześniej nie
pomyślałam.
`
† Avril Megan Smith ` .
Zostałam
pochowana na tym skrawku ziemi, zostawiając tutaj wszystkie moje marzenia i
plany, które kiedyś chciałam
zrealizować. Wróciłam wzrokiem do chłopaka, który tak naprawdę był już
mężczyzną.
-
Tak mało się znaliśmy, a mimo tego zdążyłaś wywrócić moje życie o sto
osiemdziesiąt stopni. Nie mam Ci tego za złe, mój świat już nigdy nie będzie
taki sam jak przed tymi tygodniami kiedy ujrzałem Cię po raz pierwszy. Nigdy sobie nie wybaczę, że tego dnia mnie nie
było przy Tobie, może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Może nadal spoglądałbym
w Twoje niebieskie tęczówki, przynoszące ukojenie, jak morska fala. Dlaczego
mnie tu zostawiłaś samego ? – słysząc Jego monolog, kierowany do mnie, rozpłakałam
się jak małe dziecko.
Gdybym
tylko mogła uczepiłabym się Jego silnych ramion, już nigdy nie puszczając. Nie
miałam wystarczająco dużo siły, by móc opanować szloch wydobywający się od
środka. Złapałam jego rękę, ledwo wypowiadając słowa.
-
Nie zostawiłam … nadal tu jestem – odpowiadałam na jego pytania, mimo tego, iż
byłam pewna, ze mnie nie usłyszy.
- Tęsknie za Tobą - zdążyłam usłyszeć ostatnie słowa
wypowiedziane z jego ust, po czym zostałam zabrana do rzeczywistości .
Z powrotem znalazłam się w sali, w której spoczywało moje
ciało.
- Zostałaś wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną. Kiedy Twój organizm dojdzie
do siebie, wybudzisz się – powiedziała postać znikając z mojego pola widzenia.
- Poczekaj, dokąd idziesz ? – spytałam zdezorientowana całą
tą sytuacją.
- Nigdzie się nie wybieram, zawsze będę czuwać w Twoim
wnętrzu razem z Twoją duszą. Módl się byś więcej mnie nie zobaczyła –
odpowiedziała Nathalie po raz ostatni, znikając na dobre, zostawiając przede
mną tylko ciemność.
_________________________________________________________________
witam was nowym rozdziałem <3
pisałam go trzy razy i w końcu otrzymałam taką wersję.
dziękuje wam za ostatnie komentarze, jesteście wspaniali, kocham was :*
oby tak dalej a za parę dni zobaczycie kolejną część tego opowiadania.
liczę na was robaczki <3
mam cichą nadzieję, że wasze grono się powiększy.
dlatego wchodzimy w panel i nad lista czytelniczą klikamy ` dodaj `.:)
jeśli chcecie być powiadamiani napiszcie na moje gadu, które zaraz podam.
Dominika ♥
kontakt ze mną :
twitter : @Dominikaaa
gadu : 28777103