środa, 30 maja 2012

second .



Rozdział II

* Każdy moment, kiedy go poznawałam nabierał dla mnie niesamowitego znaczenia a takich chwil było wiele . Żadna nie umknęła mojemu umysłowi aż do teraz.

Dni mijały szybko, zdecydowanie za szybko. Każdego dnia próbowałam napotkać jego wzrok na sobie, bezskutecznie, przecież on nawet nie wiedział o moim istnieniu. Nie chciałam zachowywać się jak te wszystkie lalki barbie, które lgnęły do niego jak pszczoły do miodu. Jak każdego dnia, no może jednak jak w większość dni udałam się na pierwszą lekcję. Usiadłam na swoim stałym miejscu, które tym razem było puste. Nie martwiłam się zbytnio nieobecnością Lily, ponieważ często zdarzało jej się nie przyjść do szkoły z takich powodów jak zakupy czy impreza. Tego dnia czekał mnie język angielski, który nie powitał mnie zbyt przyjaźnie.
- Wyciągamy karteczki – oznajmiła z uśmiechem nauczycielka. Czy każdy nauczyciel ma satysfakcje z udupienia nas ? Widocznie tak .
Zanim spokojnie podyktowała nam pytania z zadanej wcześniej lektury, której oczywiście nie przeczytałam, postanowiła jak zawsze nas przesiąść .
- Panie Parker, proszę usiąść z Avril – Parker, Parker, Parker .. kto to był ? Dopiero kiedy ujrzałam postać zasiadającą koło mnie zdałam sobie z tego sprawę.
Momentalnie serce chciało wyjść mi z klatki piersiowej a to wszystkie nerwy, które były spowodowane Jego obecnością tuż przy mnie. Może to głupie ale umysłowo mnie nie interesował, był obojętny w końcu widuję do tutaj dopiero od tygodnia jednak serce zachowywało się inaczej niż rozum, gdybym tylko mogła wymieniłabym je na inne .. albo po prostu zadowoliła bym się jego brakiem.
Spokojnie napisałam swoje odpowiedzi po czym zaczęłam rozglądać się po klasie. Chłopak koło mnie, tzn. Mike mierzwił swoje włosy, sądząc po jego minie zastanawiał się nad kartkówką. Spojrzałam na Jego kartkę i ujrzałam białą pustkę.
- Pierwsze dramat, drugie Verona, potem Monteki , trucizna i ostatnie sztylet – podyktowałam cicho odpowiedzi. Mike starał się nadążać za moim głosem, szybko zapisując podane odpowiedzi.
- Koniec czasu – usłyszeliśmy kiedy nauczycielka zaczęła się zbliżać by odebrać swoją własność.
Odwróciłam głowę by móc się przedstawić, kiedy on zniknął .. zwyczajnie wrócił na swoje miejsce. No tak naiwna myślałam, że chociaż usłyszę głupie dziękuje, które w innych ustach nie miało dla mnie dużego znaczenia. No cóż wróciłam do swoich podstawowych zajęć sama na kolejne cztery nudne lekcje .
~*~
Zanim mogłam wrócić do domu musiałam jeszcze przeżyć przerwę obiadową i ostatnią lekcję, która mnie dzisiaj jeszcze czekała. Byłam zmuszona usiąść samotnie, gdyż Lily odpuściła sobie dzisiejszy dzień. Wyciągnęłam telefon z przedniej kieszeni spodni by napisać do niej wiadomość.

~ Czemu nie przyszłaś ?

Wybrałam dobrze znany numer i odłożyłam urządzenie na miejsce, kiedy usłyszałam pewien głos zwracający się do mnie, podniosłam głowę i ujrzałam tą właśnie postać.
- Można ? – jego głos, był inny .. taki miły dla ucha . Avril, ogarnij się !
- Pewnie – odpowiedziałam obojętnie, czekając aż chłopak zajmie miejsce. Nie szczyciłam się jego obecnością, najzwyczajniej w świecie pewnie miał do wyboru to albo stolik z kujonami, postawił na mniejsze zło.
- Jestem Mike Parker . Miło mi Cię poznać – przerwał tą niezręczną cisze, która panowała aż do tego momentu. Wyciągnął dłoń w moja stronę po czym od razu ją przyjaźnie uścisnęłam.
- Avril Smith, mi również – nie był to zwykłe zwrot grzecznościowy, po prostu tak było.
- Dzięki za to co dla mnie zrobiłaś. Zapomniałem o przeczytaniu ` Romea i Julii `.
- Nie ma sprawy, zawsze do usług – posłałam mu najpiękniejszy uśmiech na jaki tylko było mnie stać.
- Zapamiętam – puścił oczko i zaczął rozglądać się po stołówce.
- Kogoś szukasz ?
- Reszty klasy. Nie wiesz gdzie się podziali ? – rozglądał się uważnie ale nie mógł nikogo napotkać swoim wzrokiem.
- Pewnie poszli na wagary, kto by czekał na chemię – wywróciłam teatralnie oczami i przypomniało mi się, że to ja byłam właśnie jedną z tych osób.

- To co Ty na to, żebyśmy też się gdzieś udali ? Park ? – ciekawa propozycja, więc długo nie musiałam się zastanawiać.
- Bingo .

Pośpiesznie wyszliśmy z pomieszczenia udając się do wyjścia szkoły, po drodze usłyszałam myśli dyrektora i już po chwili ujrzałam kawałek jego pasiastej koszuli . Bez zastanowienia złapałam chłopaka za T-shirt i wciągnęłam razem ze sobą do składziku na miotły.

- Smith rozumiem, że masz na mnie ochotę ale poczekaj do wieczora a nie będę się opierał – powiedział dość poważnym tonem, ale to na nic, ja znów wybuchłam śmiechem.
- Oh Parker, nie schlebiaj sobie – odpowiedziałam wymierzając lekki cios w jego ramię.
- Bolało !
- Poczekaj zaprowadzę Cię do mamy a ona pocałuje.
- Mamo pocałuj – zwrócił się do mnie teatralnie ruszając brwiami.
- Śmieszny jesteś – skwitowałam otwierając drzwi by móc się rozejrzeć.

 Nigdzie nie zauważyłam sylwetki dyrektora, więc szybko wyślizgnęłam się z małego pomieszczenia biegnąć prosto do drzwi. Po drodze stratowałam parę pierwszorocznych  , rzucając im krótkie `przepraszam`. Opuściliśmy teren szkoły, więc już spokojnie udaliśmy się do parku. Gdy już usiedliśmy na ławce pod jednym z drzew, przypomniało mi się o wiadomości Lily, której nie miałam wcześniej czasu odczytać .

~ Byłam na zakupach. Wpadnij potem .
~ Tak myślałam. Ok, jak wrócę ze spaceru.

Nie chciałam zdradzać przyjaciółce wszystkiego telefoniczne, byłam pewna, że gdybym napisała jej więcej nie dałaby mi spokoju dzwoniąc.
- Chłopak ? – usłyszałam dość dziwne pytanie ale nie miałam problemu by na nie odpowiedzieć.
- Nie, nie mam chłopaka. Rzygam tą całą ` miłością ` czy jak to się tam zwie.
- Nie możliwe, pierwszy raz słyszę to od dziewczyny – udawał zszokowanego za co znów oberwał.
Przy nim czułam się jakbym była kimś innym. Dawno się tak nie uśmiałam. Rozmowa z nim była jedną z najlepszych w ostatnim czasie a ja znałam tego powód. To wszystko dlatego, że jakimś cudem nie mogę odczytać jego myśli, przez co muszę zadowolić się tym co sam zechce mi powiedzieć.

- Dlaczego się tu przeprowadziłeś ? – zapytałam prosto z mostu, będąc pewna, że plotki się mylą.
- Ojciec dostał lepszą ofertę pracy, więc musieliśmy się tu przenieść. Nie było to łatwe, tym  bardziej, że na miejscu zostawiłem osobę bliską memu sercu. Wiem, że związek na odległość nie jest łatwy ale chce walczyć za wszelką cenę.
Widziałam w Jego oczach, że był załamany tym wszystkim. Z resztą informacja, że ma dziewczynę mnie nie podniosła na duchu w jakiś szczególny sposób jednak już w tamtym momencie wiedziałam, że nie będzie to zwykła, bezproblemowa znajomość.
- Wracajmy .


_________________________________________________________________

no hej <3 
brakowało jednego komentarzu ale nie będę już taka drobiazgowa, więc dodaje.
co wy na ten rozdział ? czekam na wasze opinie i oczywiście x komentarzy .
obserwujcie i udostępniajcie, proszę.
jeśli mam kogoś powiadamiać lub chcecie mieć ze mną kontakt
 to zostawcie namiary na gadu lub twitter'a .
 Dominika ♥ .





poniedziałek, 28 maja 2012

first .



Rozdział I

* Dokładnie pamiętam ten dzień, potrafię przywołać każdy najmniejszy szczegół z danej ułamku sekundy. Mam nadzieję, że on też. W końcu tego magicznego dnia, ujrzeliśmy się po raz pierwszy ..

Zapowiadał się zwykły, normalny poranek. Przez niezasłonięte żaluzję, wbijały promienie słoneczne . Cholera .. znowu zapomniałam je zasłonić . Przetarłam jeszcze zmęczone, poprzednim dniem oczy i podniosłam się by spojrzeć na godzinę, wyświetlaną na urządzeniu .
 7:45 .
Aha . Co ?! Zaraz, zaraz. Spojrzałam jeszcze raz by się upewnić. 7:46 . To chyba był jakiś żart, pragnęłam iść spać i obudzić się na nowo. Pięknie .. ogarnąć się w niecałe piętnaście minut ? Nie możliwe .. a przynajmniej nie w moim wykonaniu . Dość niechętnie ale szybko opuściłam miękkie łóżko i ruszyłam to swojej prywatnej toalety, tak to jedna z zalet mieszkania we dwoje w dość dużym domu. Nie obyło się bez pobudki zimnym strumieniem wody. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Nie byłam jakaś wyjątkowa. Byłam przeciętna, nie wyróżniałam się ze szkolnego tłumu. Moje oczy .. nie potrafiłam ich dokładnie określić tak jak samej siebie. Kolor zmieniał się jak chciał, raz widziałam błękit przypominający morską falę a zaś kolejnym szarość. Czym to było spowodowane ? Nie mam  pojęcia. Wiedziałam, że mam już pewne spóźnienie dlatego postanowiłam starannie wykonać make-up i wyprostować niesforne włosy. Kiedy już czarne, symetryczne kreski pojawiły się na moich powiekach, tusz przysłaniał gęste rzęsy a róż trafił na chude policzki mogłam spokojnie opuścić pomieszczenie. Następnie skierowałam się do szafy, zakładając wcześniej obmyślony już zestaw, w którym nie mogło zabraknąć krótkich spodenek i luźnego  topu z powodu upalnej pogody jaka teraz panowała. Starałam się znaleźć moje przyciemniane okulary, jednak z żadnej przeszukanych szafek ich nie znalazłam. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że mój cel na pewno już spoczywa w torbie, razem z całą resztą książek. Ponownie spojrzałam na zegarek. 8:47. Na szczęście do szkoły miałam tylko parę metrów więc spokojnie zdążę na kolejną, nudną lekcje. Zeszłam po wielkich, dębowych schodach, kierując się na blat kuchenny. Zwinęłam uszykowane śniadanie, mijając krzątającą się mamę.
- Wychodzę – krzyknęłam donośnym głosem z małego korytarzyku, tuż przy samym wyjściu.
- Dobrze, dobrze. Kocham Cię, pamiętaj – słyszałam to już miliony razy, moja rodzicielka zbyt często wypowiadała te słowa, a ten sposób stały się dla mnie .. puste ? bezwartościowe? bingo .
- Tak, tak .. ja Ciebie też – odpowiedziała na doczepkę przekraczając w połowie próg domu.
Kiedy głośno zamknęłam drzwi, znalazłam się na dworze, miałam wrażenie, że pomyliłam miejsca i znajduje się na jakiejś Saharze, o tej godzinie to mogło być bardzo niebezpiecznie.
Szłam w kierunku szkoły, próbując złapać promienie słoneczne na moje blade ciało. Na ulicy świeciły pustki, nic dziwnego nawet w takim mieście jak Nowym Jork ludzie nie maja ochoty wychodzić z domu. Bez jakichkolwiek problemów trafiłam do szkoły razem z dźwiękiem dzwonka, musiałam chwilę pomyśleć i zastanowić się na jaką lekcję muszę się udać. No tak dzisiaj zaczynamy od historii, dość nudny i stary przedmiot .. tak jak mój nauczyciel.  Jako ostatnia znalazłam się pod klasą, no pięknie dosyć, że opuściłam pierwszą godzinę to jeszcze na drugiej zamykają mi drzwi przed nosem. Zapukałam grzecznie do klasy, otwierając nie naoliwione drzwi.
- Dzień dobry ,  przepraszam za spóźnienie – wymamrotałam cicho mając nadzieję, że nikt nie zwróci uwagi na moje późniejsze lekcję.
- Nic się nie stało. Panno Stweart, nie musi pani siadać. Zapraszam do odpowiedzi. – usłyszałam entuzjastyczny ton głosu mojego belfra. Zawróciłam wypowiadając cichą wiązankę przekleństw pod nosem, udając się znów na środek klasy.
- No więc, proszę mi powiedzieć o czym mówiliśmy na ostatniej lekcji ? – wszystkie oczy w klasie były zwrócone na mnie. Nauczyciel oczekiwał odpowiedzi, jednak jak dla mnie to była błahostka.
- I wojnie światowej – posłałam sztuczny uśmiech .
- W jakich latach trwała ? – zdzwiony pierwszą odpowiedzią, próbował dalej mnie zagiąć .. bezskutecznie.
-1914 – 1918.
- Podaj mi nazwy dwóch stowarzyszeń biorących w niej udział. – mówił coraz bardziej wkurzony a uśmiech na jakiego twarzy, powoli gasł.
- Trójprzymierze i trójporozumienie. Coś jeszcze ? – zapytałam z sarkazmem wykładowcę.
- Ocena bardzo dobra. Siadaj na miejsce i nie spóźniaj się już.
Czy znałam odpowiedzi na te wszystkie pytania ? Oczywiście, że nie. Ostatnie lekcje spędziłam na graniu w statki z Avril, tak moje jedyne zajęcie na tych lekcjach. Na moje szczęście wystarczyło spojrzeć w oczy największego kujona klasy i już odczytywałam odpowiedź w jego myślach, bułka z masłem. Zadowolona z siebie ruszyłam na moje stałe miejsce, które było przy przyjaciółce.
- Hej – powiedziałam, rzucając jednocześnie robę pod ławkę.
- No nareszcie. Czemu Cię nie było na matmie ? – spytała nakręcona a to tylko dlatego, że była zaciekawiona ta sytuacją, jak zawsze z resztą. Czasem mam wrażenie, że ma nadpobudliwość lub jakieś ADHD
- Zaspałam . Coś mnie ominęło ? – wiedziałam, że odpowiedzią będzie jak zawsze ` nic `, jednak się myliłam.
- Patrz, widzisz – mówiła szeptem, wskazując palcem na osobę siedzącą przed mną – przyszedł nowy, podobno wyrzucili go z poprzedniej szkoły. Przystojny, umów się z nim.
- Oszalałaś ?! – wydarłam się na cały głos zapominając, że nie jesteśmy tutaj same.
- Coś się stało ..  Avril ? – chodzę tu nie pierwszy rok a on nadal udaję, ze nie pamięta mojego umienia spoglądając w dziennik.. żałosne.
- Nie nic, przepraszam.
- Oszalałaś ?! – powtórzyłam tym razem ciszej. Nachylając się w stronę przyjaciółki – nawet go nie znam a poza tym ja nie potrzebuje miłości .. rzygam nią. – udając odruch wymiotny zakończyłam ten temat, jednocześnie zaczynając dobrze znaną mi grę.

* Tak więc minęło, te nudne czterdzieści pięć minut . Zobaczcie co działo się dalej .

Na ten dzwonek reagowałam, zdecydowanie szybciej. Co było lepsze od przerwy w szkole ? Chyba nic. Jako, że było po drugiej lekcji byłam zmuszona opuścić zwykły korytarz na rzecz stołówki. Ruszyłam zająć stolik w centrum, kiedy Lily, musiała udać się zakupić śniadanie. Usiadłam sama rozglądając się po ludziach . Czego się nowego dowiedziałam ? Wzruszające .. Lider drużyny futbolowej, zerwał z pustą blondynką zwaną potocznie  cheerleaderka lub plastikiem jak kto woli. Reszta była przejęta nowym uczniem, którego określali : słodki, uroczy, przystojny, ciasteczko, towar itd. Rozglądałam się dalej i wtedy natrafiłam na swój cel. Był dość wysoki, ubrany w ciemne rurki z obniżonym krokiem i stylowy t-shirt z nadrukiem. Brązowa grzywka idealnie opadała mu na czoło a w oczach dało się ujrzeć iskierki, uwielbiałam zielone oczy dlatego nie mogłam sobie odmówić by spojrzeć w nie głębiej. Dopiero po chwili dostrzegłam, że w mojej głowie słyszałam mnóstwo głosów, jednak u niego panowała głucha cisza. Nic, zero, pusto. To jest niemożliwe by o niczym nie myślał, jestem pewna, że każdy osobnik ma rozum ..  przynajmniej większość.
- Ziemia do Avril – przebudziła mnie mała blondynka machająca mi ręką przed oczyma.
- Lily .. wszystko w porządku, zamyśliłam się. – odpowiedziałam nadal w pewnym transie. Nigdy nic takiego mnie nie spotkało. Dlaczego on ? Czyżby był inny ? Zaciekawił mnie swoją osobą, do tego stopnia, że zaczęłam rozmyślać jak ma na imię ..

_________________________________________________________________

 hej <3 było małe zainteresowanie pod rozdziałem, dlatego już dodaje pierwszy rozdział . co myślicie o tym ? pisany na szybko mimo mojego dzisiejszego zmęczenia. musicie to docenić
wgl chciałabym wyjaśnić pewną rzecz to, że się wzoruje na carrie nie znaczy, że ściągam od niej. po prostu jej historia natknęła mnie o napisaniu czegoś innego, w tym przypadku napisaniu o mocach dziewczyny. jest świetna i nigdy nie bd jak ona <3
no to tyle z mojej strony. czekam na komentarze byście znów mogli ujrzeć nowy . minimum tyle ile pod prologiem .:)

Dominika ♥ .







niedziela, 27 maja 2012

prologue .


    Mysterious crescent .   

Prolog

Na pierwszy rzut oka, normalna dziewczyna, lecz to tylko pozory.  Avril od najmłodszych lat czuła, że jest inna niż wszyscy i miała racje.  Odkryła swój niepowtarzalny dar, którym było czytanie w ludzkich myślach. W wieku ośmiu lat, nie wiedziała, że musi się z tym kryć, dlatego opowiadała niestworzone historię, które jeszcze się nie wydarzyły, tak to kolejna jej umiejętność. Niektórzy twierdzili, że to zwykłe zaburzenia psychiczne , spowodowane brakiem ojca, który za młodu zostawił jej rodzicielkę. Nie miała mu tego za złe, sądziła, że każdy powinien być szczęśliwy,  w tej sytuacji odbiło się to na jej samej. Czasem wyobrażała sobie jakby się zachowywał i co by było gdyby ich nie opuścił.  Z wiekiem jej możliwości zyskiwały na sile a ona zrozumiała, że musi się z tym kryć. Minęło wiele lat, teraz jest już prawie dorosła a wszyscy w koło zapomnieli o wcześniejszych incydentach, jednak nie ona. Sprzed paru tygodni babcia na łożu śmierci, przekazała jej tajemnice dotyczącą tego właśnie rodu zwanego `crescent`, czyli półksięzyc. Mimo tego wszystkiego, dziewczyna nadal uparcie twierdziła, że jej znamię na wewnętrznej części dłoni to zwykle poparzenie, myliła się. Właśnie ta blizna w kształcie półksiężyca świadczy o jej przynależeniu do klanu.  Co drugie pokolenie dziedziczy różne moce, dlatego jej matka o niczym nie wiedziała. Stara się jednak być normalna i niczym nie wyróżniać. Na świecie ma tylko Sophie, jej rodzicielkę oraz Lily, którą uważa za najlepszą przyjaciółkę, lecz żadna z tej dwójki o niczym nie wie. Wszystko byłoby w najlepszych porządku gdyby nie pewny incydent spowodowany przez Niego. Wróćmy jednak do początku ..

_________________________________________________________________

no więc jest już prolog . historia jest trochę nietypowa ale mam nadzieję, że się spodoba .
proszę, żebyście komentowali, udostępniali i obserwowali <3
czekam na wasze opinie co do tego pomysłu . jeśli wykażecie się zainteresowaniem to już niedługo pojawi się pierwszy rozdział .:*


natchnienie dało mi  w jakiś sposób to opowiadanie : http://galaxy-strawberry.blogspot.com/
jest ono najlepsze ze wszystkich jakie czytałam, polecam i zapraszam do komentowania go . <3
Dominika 

cast .

Cast :



Avril Smith, 17 lat -  mieszka w Nowym Jorku . wychowywana tylko przez matkę, Sophie .
posiada niezwykłe umiejętności, które są jej tajemnicą. stara się być normalną dziewczyną.





Lily Jackson, 17 lat - również mieszka w Nowym Jorku. większość czasu spędza ze swoją przyjaciółką Avril. uwielbia imprezować, czego czasem odczuwa skutki .





Mikey Parks, 17 lat - jest nowy w szkole, więc nie ma znajomych .
ma pasję, którą jest muzyka . jest niepoprawnym romantykiem i nie traktuje dziewczyny jak zabawkę.


_________________________________________________________________________________
hej wam <3 jestem Dominika i będę pisać tutaj dość nietypowe opowiadanie.
mam nadzieję, ze wam się spodoba. prolog pojawi się za chwilę.
macie moje wcześniejsze opowiadanie : http://usesomebodyx3.blogspot.com/
które nadal prowadzę.
miłego czytania <3