piątek, 1 czerwca 2012

third .


Rozdział III

* Raz w życiu spotyka się taką osobę na swojej drodze, z którą chce się iść pomimo wszystko przez ten nieobliczalny świat. Raz w życiu kocha się tą prawdziwą miłością, która w sercu na zawsze zostawia po sobie ślad.

- Odprowadzę Cię – upierał się dalej, nie trafiały do niego żadne argumenty.
- Nie mam pięciu lat, trafię do domu Lily – nie mogłam powstrzymać cichego chichotu, który był silniejszy niż moja powaga.
- Proszę, będę spokojny, że nic Ci nie jest .
- No dobrze – nie mogłam odmówić, gdy spojrzałam w te zielone jak szafiry oczy.
Uśmiech pojawił się na jego twarzy jak dziecku, które dowiaduje się, że może iść do wesołego miasteczka na karuzele. Spojrzałam przelotnie na ekran telefonu, by móc odczytać godzinę. Dochodziła czwarta, jednak wiedziałam, że mama jest w pracy, więc nie będzie się o mnie martwić. Tak jest od dłuższego czasu, mogłabym zniknąć na tydzień a nawet by nie zauważyła. Dobre rozwiązanie ? Nie sądzę ..
- Co to jest ? – wskazał na pół księżyc, łapiąc moją rękę, po której przeszedł miły dreszcz.
- Blizna – odpowiedziałam bez zastanowienia, wyrywając dłoń.
- Sama to sobie zrobiłaś ?
- Nie , jak byłam mała to się dość poważnie oparzyłam a jak widzisz, ślad nadal jest widoczny.
- Ałć , musiało boleć – na samą myśl o tym się skrzywił, jednak ja nic nie czułam .. miałam to od urodzenia.
Wymówka na doczekaniu okazała się być szczałem w dziesiątkę. Do domu Li nie miałam daleko, dlatego już po chwili nasza dwójka znalazła się na miejscu, co było jednoznaczne z czasem pożegnania, który nieubłagalnie nadszedł.
Stanęłam na wprost jego osoby, nie wiedząc co powiedzieć.
- No to dzięki, że mnie odprowadziłeś. Do jutra – krzyknęłam jeszcze przez ramię, znikając już za furtką domu.
- Powtórzymy to kiedyś ? – krzyknął na odchodne na co nie zdążyłam już odpowiedzieć więc szybkim ruchem głowy przytaknęłam.
Nacisnęłam dzwonek do drzwi i już po chwili ujrzałam w progu małą, szczupłą, blond istotkę, która od razu rzuciła mi się na szyję.
- Spokojnie bo mnie udusisz, mów czego chcesz, że jesteś taka miła – lustrowałam ją wzrokiem czekając na odpowiedź.
- Dowiedzieć się z kim byłaś na spacerze – nagle jej oczy wyglądały jak dwa latające spodki, które wręcz mnie błagały o odpowiedź.
- A mogę najpierw wejść do środka ? – przecież nie będę jej wszystkiego opowiadała w progu. Posłusznie przepuściła mnie w drzwiach i już po wchodziłyśmy po schodach by znaleźć się  w jej pokoju.  Usiadłyśmy naprzeciwko siebie na wielkim, dwuosobowym łóżku.
- Mów – powiedziała wyczekując na jakąkolwiek odpowiedź, chociaż mi podobała się ta zabawa.
- A mogę dostać wody ? – spytałam unosząc przy tym jedną brew.
- AVRIL MEGAN SMITH, MÓW DO CHOLERY ! – wydarła się swoim piskliwym głosikiem wprost w moje uszy.
- Ok, ok . Byłam na spacerze z Mike’m  zadowolona ? – nie mogłam się powstrzymać przed cichym chichotem, który prędzej czy później musiał wypłynąć z moich ust.
- Kto to Mike ? – spytała zdziwiona, zmroziłam ją wzrokiem po czym musiałam oceniania ludzi po pozorach, więc także tego nie robiłam.
- Wysoki, przystojny brunet siedzący przede mną w ławce ? – zdążyłam wypowiedzieć ostatnie słowo, po czym szybko zatknęłam uszy, wiedząc co się zaraz stanie. Głos jaki wydobywał się z gardła tej istotki, był przerażający.
- Spotykacie się ?
- Lily .. to było tylko jednorazowe spotkanie, dobrze wiesz, że od tamtego czasu  nie szukam kłopotów .

` możesz włączyć to , click `

~ Nie miałam pojęcia co się stanie tamtego dnia .. gdybym to wtedy wiedziała, to pewnie nie ruszyłabym się nawet z kołdry. To było jakiś rok temu, zwyczajnie weszłam do domu, rzucając plecak w pierwszym kącie, jaki napotkałam. Wchodząc do kuchni, zauważyłam leżącą na stole kartkę .
* Muszę coś załatwić. Wrócę później . Mama *
- Nic nowego – pomyślałam.
W moim brzuchu panowała totalna pustka, jednak nie zdążyłam podejść do lodówki. Przerwał mi donośny dźwięk dzwonka. Pobiegłam otworzyć drzwi, nie patrząc kto stoi po drugiej stronie .. to był mój największy błąd.
- Myślisz, że ze mną można zerwać ? Kochanie mylisz się, zapłacisz mi za to – wysyczał mi do ucha.
Woń alkoholu wydobywająca się z jego ust doszła do moich nozdrzy, przez co mocno się skrzywiłam. Złapał mnie mocno za nadgarstki, w sposób czego nie mogłam uciec.
- Czego chcesz Josh ?! – spytałam twardo, chociaż słyszałam jak mój głos się stopniowo załamywał.
- Ciebie – odpowiedział prosto, nie myśląc długo nad tym co ma powiedzieć.
Kochałam go ... kochałam tego typa. Teraz kiedy patrzę na to, z pewnej perspektywy czasu mogę stwierdzić, że była to toksyczna miłość, dlatego w porę się opanowałam i to skończyłam .. niestety musiałam za to zapłacić.
Leżałam teraz na zimnej podłodze na środku mrocznego pomieszczenia. Powinnam je dobrze znać, lecz przez okoliczności w jakich się znalazłam nie umiałam nawet rozpoznać pomieszczenia w moim własnym domu. Wokół mnie tliły się świece, całe ich mnóstwo, ale takie światło i tak nie pozwalało dostrzec wyrazu  twarzy chłopaka. Widziałam jedynie  czarne plamy. Łudziłam się, że ciągle śpię, chciałbym, jednak z każdą sekundą mój umysł rozjaśniał się bardziej, a wzrok wyostrzał. Kiedy znów oberwałam w twarz, pozbyłam się wszelkich złudzeń. Nie byłam związana ani przywiązana, nikt mnie nie trzymał. Nie miałam siły krzyczeć, moje wołanie o pomoc było nieme, jednak nie było nikogo kto mógłby je odczytać. Stopniowo ściągał ze mnie części garderoby, w skutek czego już po chwili leżałam w samej bieliźnie. Poza tym, że Josh w milczeniu lustrował na moją nagość, nie działo się nic.
Wtedy przyszła mi do głowy myśl o ucieczce. Zerwałabym się z podłogi  i biegłam do wyjścia... Tyle że nie miałam bladego pojęcia, gdzie to wyjście jest! Wszystkie ściany wyglądały jednakowo. Postanowiłam pobiec na oślep. Zerwałam się, uniosłam na łokciach, ale w tym samym momencie chłopak całkiem spokojnie przycisnął moje barki z powrotem do paneli. Spróbowałam jeszcze raz i... znów to samo. Teraz przytrzymał mnie jeszcze mocniej. Napinałam się, krzyczałam, szamotałam, kopałam. Wszystko na nic. Nie miałam najmniejszych szans, ale długo się szarpałam. Poddałam się, dopiero gdy oberwałam z pięści w twarz. Czułam się jak w chorym filmie. Myślałam, że gwałciciele istnieją gdzieś, tam... w wielkich miastach, a filmy przesadzają z nimi, a jednak miałam jednego w swoim otoczeniu.
Pozbył się bez problemu ostatnich elementów mojego ubioru, po czym zsunął swoje spodnie. Zaczął mnie dotykać w miejscach, których nikt nigdy nie zbadał. Nie miałam już siły by się bronić. W końcu dostał to czego chciał .. a następnie zostawił w koszmarnym stanie na środku salonu, do którego mnie sam doprowadził. 
Do dziś czuję jego brudne ręce na sobie, a każdy dotyk jaki mnie spotka od osoby płci męskiej jest dla mnie niczym zagrożeniem. Ślad pozostanie już na zawsze, w mojej psychice.  ~





Gdy po raz kolejny pozwoliłam wejść tej historii do głowy, czułam jakbym przeżywała to od nowa.  Nie mogłam pozbyć się tego widoku, który malował się przed moimi oczyma, to wszystko było takie realne. Co prawda Josh nigdy więcej nie pojawił się w moim życiu, może dlatego, że bał się sprawiedliwości, którą mógł wymierzyć mu sąd.  Było późno, zdecydowanie za późno więc zdecydowanym ruchem pożegnałam się z przyjaciółką i wszyłam by udać się do domu. Piękny słoneczny dzień, który zobaczyłam z rana, zmienił się nie do poznania. Chmury zasłoniły promienie słoneczne a zamiast ciepłego podmuchu poczułam zimny, porywisty wiatr na mej skórze. Założyłam kaptur od bluzy i szłam samotnie dalej przez zatłoczone ulice.

_________________________________________________________________

siema . <3 chciałam wam przekazać dużo emocji ale chyba jednak nie wyszło -,-
totalne dno, nie nadaję się do pisania. no ale cóż, mam nadzieję, że wyobrazicie sobie jak mogło to wszystko wyglądać . jak na razie szczęśliwa 13 się powtarza ale tym razem czekam na 15 komentarzy od was miśkii :*

Dominika ♥
+ czytamy opowiadanie kochanej carrie : http://galaxy-strawberry.blogspot.com/
kontakt ze mną :
twitter : @Dominikaaa
gadu : 28777103

13 komentarzy:

  1. no no no.
    boże JOSH ją zgwałcił. I to jeszcze w jaki sposób i po pijaku. Fuj.
    Ta muzyka zrobiła taki nastrój, że na początku nie wiem dlaczego ale zaszkliły mi się oczy,bo z wieloma rzeczami mi się ona kojarzy. Ale w każdym razie całkiem okej przekazałaś te emocje.
    <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział < 3
    Tylko jak najszybciej chcę kolejny. Na bank coś się wydarzy ciekawego gdy będzie wracała :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie możliwe!;** Zachwycił mnie ten rozdział! Emocje przekazałaś na prawdę dobrze, a co do tego, czy się nadajesz to powiem ci że: jak najbardziej! Jest tyle osób które piszą duuużo gorzej od ciebie, a ty się martwisz o swoje pisanie?! Nie masz o co! Jesteś świetna! A ta książka jeszcze będzie hitem w internecie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mów tak ! Piszesz świetnie ; )
    Uwielbiam twoje opowiadanie < 33
    Czekam na następny ! ; **

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ;** Dodaj jak najszybciej następny rozdział . Pozdrawiam Nancy <#3

    OdpowiedzUsuń
  6. Superr <33 ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Te opowiadanie jest świetne :) szczerze mówiąc TE opowiadanie lubie bardziej ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest cudowny ...
    Całość bloga czytałam 10 minut z ciekawością co będzie dalej ...
    Czekam NN ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny ,świetny , świetny :******
    Kocham Cię<3<3<3<3
    proszę pisz dłuższe rozdziały :DDDDDDDDD
    Mrs. Jackson

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow, zaciekawił mnie Twój blog, świetnie piszesz ;D
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń